Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2010

Dystans całkowity:37.50 km (w terenie 0.50 km; 1.33%)
Czas w ruchu:02:10
Średnia prędkość:17.08 km/h
Maksymalna prędkość:57.00 km/h
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:18.75 km i 2h 10m
Więcej statystyk

Pierwsza "dłuższa" jazda - z teściową

Niedziela, 22 sierpnia 2010 · Komentarze(12)
Kategoria 25-50km
Oj dawno nie było ode mnie żadnego wpisu na BS.
PRZEPRASZAM WAS ZA TO

Robię wpis z jeszcze letniej trasy z (niestety) teściową.
Zrobiliśmy sobie wycieczkę na Zamek w Przecławiu. Odległość i czas jazdy wpisuje na oko, gdyż licznik dawno się mi już skasował.

Oczywiście Romuś dalej w trakcie remontów i nie nadaje się do jazdy. Ja wsiadłem na Forestera, a Paula pożyczyła rower od kuzynki.
Foresterek © DaDasik

kuzinki Pauli © DaDasik

Teściowizna też przyprowadziła jakąś drezynę..... Matko kochana! Takiego grata i tak rozwalonego roweru jeszcze nie widziałem :/
to chyba są tylnie przerzutki © DaDasik

idealnie wycentrowane koło © DaDasik

kółeczko © DaDasik
stopka? © DaDasik

Szczerze mówiąc to nigdy tak zaniedbanego roweru jeszcze nie widziałem. Podejrzewam, że jest to Forester Arkusa, taki jak Pauli, ale stan nie pozwalał tego sprawdzić :/
Napracowałem się nad nim kilka godzin, żeby to "cudo" mogło przejechać choć kilka km.

Więc ruszamy

Franco z tym czymś © DaDasik

Teściowa na rowerze :P © DaDasik

A to jo :P, od czasu wypadku pierwszy raz we wdzianku rowerowym © DaDasik


W Książnicach © DaDasik


Oczywiście po kilku pierwszych kilometrach pierwszy postój, Franco zaczyna chodzić jak cawboy ;)

Postój pod pięknym kościółkiem, który podczas II wojny światowej był prawie całkowicie zniszczony. Do tej pory widać na murach ślady po pociskach i walkach.

Hercules na pierszym postoju © DaDasik


Kościół w Książnicach © DaDasik


jedziemy dalej..... © DaDasik


Paula BS named Ritha © DaDasik


Franco pedałuje © DaDasik


Teściową wolałem mieć z przodu i na oku © DaDasik


Kościółek w Kiełkowie © DaDasik


Następny postój, teściowa i jej Franco chodzą coraz gorzej ;), nie powiem, bo z Palą mieliśmy coraz lepszą zabawę :)
jedziemy dalej..... © DaDasik


W końcu my dojechali, nie powiem prędkość byłą tak zawrotna, że nawet jej nie podam :P

rumaki odpoczywają © DaDasik


Zamek Reyów w Przecławiu © DaDasik


Paula coś tłumaczy © DaDasik


Wierza zamkowa © DaDasik


o my ich namawiali, żebyśmy weszli do środka. Po zamku zawsze oprowadza mój dobry znajomy Pan Edek. Znam również właścicielkę zamku Panią Dorotkę, a znamy się gdyż robiłem kiedyś dla niej pocztówkę z zamkiem.

pokój kobiecy © DaDasik


Biurko w gabinecie hrabiego © DaDasik


W gabinecie Hrabiego © DaDasik

Paula dzwoniła do Adolfa, ale nie odbierał..... © DaDasik


Pokój kobiecy © DaDasik


Pokój kobiecy..... © DaDasik



A oto biblioteka zamkowa. Niestety lecz wszystkie woluminy spłonęły podczas pożaru, a reszta została rozkradziona. Woluminów było prawie 6000
Biblioteka © DaDasik


Kolekcja porcelanowych filiżanek © DaDasik

szabelki © DaDasik


stylowa komoda © DaDasik


Oczywiście zamek ma więcej komnat i sal do zwiedzania, jest tu też piękna restauracja, pokoje gościnne, podziemia, bilard, piękny park i możliwość organizacji imprez, czy konferencji.

Jak większość zamków ma swoją "Białą Damę" to tu grasuje "Różowy Francok" :P

Myśli, że ktoś sie go boi :) © DaDasik


W drodze powrotnej nie wytrzymałem i musiałem sobie pociągnąć ;)
się wykręcić 57 km/h.

Jechało mi się tak sobie, jednak kontuzje całą drogę dawały mi się we znaki.

Teraz w ogóle nie jeżdżę, ponieważ rower dalej nie sprawny, a i mam problemy z biodrem, kolanek i łydką. Jestem ciągle w trakcie leczenia i czekam na następny sezon. Wojna z PZU trwa nadal.

A zapraszam również na mój kanał na YouTube'ie

Pewnie dalej będę robić nierowerowe wpisy :/
Wybaczcie mi.....

Integracja polsko-włoska

Sobota, 21 sierpnia 2010 · Komentarze(10)
Kategoria 0-25km
Sobota jak sobota, nudy w domu.....
Gościa z PZU dalej nie było :/

Normalne i zwykłe siedzenie w domu. W sumie to cały dzień robiłem zdjęcia psu, kwiatkom itp.
to coś już kwitnie © DaDasik

dalia © DaDasik

"mamusia" koczuje z Franco u babki © DaDasik

skansen ?? © DaDasik

znów dalie © DaDasik

"Mamusia" ciągle gdzieś kursuje..... Zaciekawiło mnie to.....
teściowa na rowerze © DaDasik

coś przywiozła © DaDasik

Z zaciekawienia przedarłem się prze płoty grodzące nas od babki.....
Okazało się że teściówka jeździ co chwilkę po piwko ;)
W takim razie trzeba się tam zakraść i po integrować :D
Jako, że owa "mamusia" jest ostatnio grzeczna i za przeproszeniem dupy nam nie truje to trzeba by cosik pogadać.
Dopadłem jeszcze tą drezynę.....
niezła amortyzacja ;) © DaDasik

jupiter też jest :) © DaDasik

Co się okazało, że "mamusia" pojechała do sklepu jednym rowerem a wróciła drugim..... DLACZEGO MNIE TO NIE DZIWI?????? ;)
Przyszedł Eniu i ją zjebał, że mu rower s pod sklepu zapierdzieliła.....
"Mamusia" musiała wrócić po drugi :D
przyjechałą na drugim © DaDasik

Międzyczasie spadło koło mnie jabłuszko ;)
jabłuszko © DaDasik

Dorwałem, ten drugi sprzęt, postanowiłem go przetestować ;)
ale grat © DaDasik

W sumie to było moje pierwsze wejście na rower od czasu wypadku..... Kuźwa ale grat.... W następnym wpisie dowiecie się o co chodzi ;)
Paula też się skusiła © DaDasik

Wypiliśmy kilka piwek :) i naszły mnie jakieś moce artystyczne :P
..... między Bogiem, a ziemią ..... © DaDasik

łysy mnie obserwuje © DaDasik

Kasjopeja © DaDasik

włoch też popił ;) © DaDasik

impreza dalej trwa © DaDasik

jest też Wielki wóz © DaDasik

Noc była jasna © DaDasik

zasmakowały mu polskie nalewki ;) © DaDasik

Nawet nie było tak źle, ale mieliśmy już dość biadolenia babki i szanownej "mamusi", więc poszliśmy do domu.
Na następny dzień umówiliśmy się na małą trasę rowerową :D

Dzisiejszy dystans na gracie, kilka okrążeń podwórka około 500m :P

Już nie leczenie, ale .....

Sobota, 21 sierpnia 2010 · Komentarze(15)
Już nie leczenie, ale kurcze dalej bez roweru, 52 dni.
gościu z PZU dalej nie dzwonił. Coś mi się zdaje, że będzie trzeba coś z tym zrobić.
Cykloza przechodzi, tak jak i przechodzi ochota na cokolwiek.....
Kurcze sezon się kończy, zaplanowanych tras i wypraw w tym roku już nie zrobię, z formą pewnie też do dupy.
Jednym słowem mówiąc cykloza przerodziła się w depresję i pewnie gdyby nie znajomi i Paula, to było by gorzej.
Ogólnie już nic mi się nie chce.....

Dalszy bieg nierowerowania przebiegał bez większych zakłóceń. "mamusia" pojechała ze swoim dzandzarem na tydzień do Szczecina i był spokój. Mieliśmy z Paulą mniej nerwów i więcej spokoju.

Gdy tylko dopisywała pogoda, to jeździliśmy z Młodym na basen i piesiem na spacerki.
Młody szykuje się na basen © DaDasik

Na basenie..... © DaDasik
]
Basenowe psiaki © DaDasik

Nasza sunia na spacerku © DaDasik


W sobotę zadzwonił Edziu i ustaliliśmy niedzielny wyjazd do Sandomierza.
Bardzo ucieszyła nas ta opcja. Mieliśmy z Paulą zaplanowaną wyprawę rowerową do Sandomierza, ale jako że stało tak jak się stało, to dobry i wyjazd autem.
Sandomierz to przepiękne miasto, które niestety bardzo ucierpiało podczas tegorocznych powodzi. Wjeżdżaliśmy prawostronną częścią Sandomierza. Zalana tam było prawie cała prawostronna część miasta :(.
Domy i inne wciąż się suszą, a ślady na niektórych budynkach pokazują że były zalane na ponad 3m.
Sandomierz, zalana prawostronna część miasta © DaDasik

Sandomierz, powódź, obrona huty szkła © DaDasik

Są to fotoreprodukcje lotniczych zdjęć powodzi.....

Na szczęście Stare Miasto nie ucierpiało w powodzi. Starówka Sandomierza położona jest na Górkach, po lewej stronie Wisły.
Wchodzimy Bramą Opatowską, jedyną zachowaną bramą wjazdową z XIV w.
Brama Opatowska © DaDasik

W rynku..... © DaDasik

Paula i Monika © DaDasik

Pochodziliśmy po rynku, a głód dawał się we znaki.
Wstąpiliśmy do restauracji w zabytkowej "Kamienicy pod Ciżemką". Jest to narożna kamienica mieszczańska z zachowanymi podcieniami. Dawniej nazywana była "domem Węgra Lazarczyka"
Kamienica pod Ciżemką © DaDasik

Restauracja dość klimatyczna, choć panował w niej mały chaos i zamieszanie. W sumie to z 15 minut czekaliśmy aż ktoś do nas podejdzie i posprząta nasz stolik po poprzednich gościach. Zamówiliśmy jedzonko i piwko, na które czekaliśmy ponad pół godziny.
Arturek grzebie w menu © DaDasik

Paula cieszy miche :) © DaDasik

bo przyszło pifffffko :D © DaDasik

Po "spożyciu ;)" czekaliśmy następne 15 minut na rachunek..... Ufffff.....

W Sandomierzu jest multum klimatycznych zakątków, urokliwych miejsc i piękna, które rodziło się przez wieki.
Drzwi © DaDasik

Sandomierski Cowboy ;) © DaDasik

Pochodziliśmy jeszcze po ryneczku i okolicznych kamieniczkach. Postanowiliśmy iść na zamek, lecz okrężną drogą przez Ucho Igielne, wąwozik (ale nie Królowej Jadwigi) i koło Klasztoru Dominikanów z kościółkiem Św. Jakuba (Sandomierski klasztor jest najstarszą fundacją dominikańską w Polsce, obok krakowskiej).
Ucho Igielne jest to jedyna zachowana furta w murach miejskich przy ul. Zamkowej.
Ucho Igielne © DaDasik

Wąwozik © DaDasik

Kościół Św. Jakuba przy Klasztorze Dominikanów © DaDasik

Widok na starówkę z pod Kościoła Św. Jakuba © DaDasik

szlakiem architektury zrujnowanej © DaDasik

W drodze na zamek mijamy budowę szlaku pieszo-rowerowego. Pięknie to robią, lecz chyba nikt nie pomyślał, że rowerem po tym to będzie ciężko jechać :/
robią im chodniko-ścieżkę © DaDasik

Zamek © DaDasik

W Sandomierzu jest zamek w stylu gotyckim. Wybudował go Kazimierz wielki. Zamek nazywany jest Zamkiem Kazimierzowskim.
Zamek w Sandomierzu © DaDasik

Na dziedzińcu zamkowym jest mała budka z piwkiem i fast-foodem, była też scena i zapowiadał się jakiś koncert.
Spędziliśmy tu dłuższą chwilę, a nawet dwie-trzy godziny. Z zamku rozciąga się piękny widok, gra sobie klimatyczna muzyczka, ludzie spacerują, dzieci się bawią, ogólnie super..... :)
My oczywiście trzaskamy po browarku ;)
dwa Tyskacze, choć jeden trochu inny ;) © DaDasik

Sandomierski raj????? ..... nie, za drogi ;) © DaDasik

Rozpoczął się koncert. Orkiestra długo się stroiła.....
Bardzo fajnie grali, starymi klimatami muzyki klasycznej i dawnej średniowiecznej.
jest gościu z kontrabasem © DaDasik

kobieta ze skrzypkami © DaDasik

i gościu z fujarą ;) © DaDasik

Oczywiście muzyków było więcej, lecz nie wszystkim robiłem zdjęcia.
Koncert rozpoczął się motywem przewodnim serialu "Ojciec Mateusz", który jest kręcony właśnie w Sandomierzu.
Edek wczuł się w klimat koncertu :) © DaDasik

..... © DaDasik

widok na "popowodziowy" kościółek..... © DaDasik

Ten kościółek zalany był na ponad 3 m :/

My dalej spokojnie browarkujemy na dziedzińcu zamku. Koncert trwa i jest bardzo fajnie.
lech © DaDasik

tyskacz ;) © DaDasik

Stara studnia na dziedzińcu © DaDasik

Czas wracać.....
Zamek w Sandomierzu © DaDasik

Ostatni rzut oka na rynek
Rynek z Ratuszem © DaDasik

Klimatyczna uliczka © DaDasik

Podczas powrotu zebrało się na burzę. Wracaliśmy wieczór podczas błysków piorunów. Po około godzinie byliśmy w Mielcu, stwierdziliśmy że jedziemy jeszcze na festyn do Przecławia. Artur już nas opuścił, chłopak był i tak padnięty po weselu ;).
W Przecławiu, na festynie wiocha na całego.... pospolite sztacheta party i leje jak cholera.
Posiedzieliśmy godzinkę, oczywiście wypiliśmy po piwku, mamy już wracać i nagle z tłumu wyłonił się Pauli tato ;). Muszę nadmienić, że to było dopiero drugie spotkanie, ponieważ Paula w tamtym tygodniu po ponad 7 latach odnowiła kontakty z tatą, co mnie bardzo cieszy :).

W drodze powrotnej wstąpiliśmy do Mielca na pizze do Dwóch Mostów.

Przez ostatnie noce coś znów nie mogę spać :/, siedzę i robię zdjęcia burz, ale nic specjalnego nie uchwyciłem.
Jednej nocy burza na całego, ale tak lało, że nocne zdjęcie wygląda jak dzienne, gdyż krople wody tak rozpraszały światło błyskawic.
Burza © DaDasik

Drugiego dnia, a raczej nocy już lepiej. Udało się coś złapać, ale bez rewelacji, piorunów mało, a większość po stronie, którą mam zadrzewioną i nie było jak zrobić zdjęcia.
błyskawica © DaDasik

błyskawica 2 © DaDasik


Ot i tak minął ten tydzień..... Szkoda, że dalej bez roweru.....
Mam wielką nadzieję, że w tym tygodniu zadzwonią z PZU i będę mógł już zrobić Romusia.

Leczenie powypadkowe, część VI z rowerowaniem ;)

Niedziela, 8 sierpnia 2010 · Komentarze(9)
Niedziela - 42 dzień tym razem trochu rowerowy, ale inaczej ;)

W sobotę wieczór zadzwonił do nas Edek, czy w niedzielę mamy ochotę jechać się pokąpać do Otałęży na żwirowisko. My oczywiście jak zawsze chętni :)

Oczywiście nasz rzeczy kąpielowe (kocyk, kąpielówki, Pauli strój itp) zostały na mieszkaniu w Mielcu. Umówiliśmy się, że Edek po nas przyjedzie i wyskoczymy po nasze zguby. Przyjechaliśmy do Edzia, gdzie mieli po nas przyjechać Artur z Moniką.
Niestety, ale pogoda zaczynała stroić figle. Robiło się chłodno, a słoneczko ciągle zachodziło za paskudne chmury.
Padła propozycja, że zamiast nad wodę, to wyskoczymy do Krakowa, albo do Sandomierza.....
Stwierdziliśmy jednak, że pojedziemy do Gródka nad Dunajcem, co po drodze skończyło się następną zmianą planów ;).
Ostatecznie wybraliśmy się nad jezioro Chańcza w Świętokrzyskiem.
Po drodze nad Chańczę..... (sorki za jakość, ale robione w biegu, z auta_
W Wadowicach Górnych ślub, ciekawe kto z zawodu, czy on tirowiec, czy ona tirówka? :)
weselny TIR :) © DaDasik

kościół w Wadowicach Górnych © DaDasik

most w Szczucinie © DaDasik

Jedziemy sobie takim sielskim klimatem delikatnych wzniesień, pól i sadów. Mijamy kilka miejscowości i nagle wyłoniło się maleńkie zabytkowe miasteczko :)
Okazało się, że to zabytkowy Szydłów, który otoczony jest wspaniałymi murami. Niestety, ale nie wstępowaliśmy "do środka", nie było czasu.
dojeżdżamy do Szydłowa © DaDasik

Szydłowski zamek © DaDasik

Brama Krakowska w Szudłowie © DaDasik

W końcu dojeżdżamy do celu :)
zapora zalewu Chańcza © DaDasik

zapora Chańcza © DaDasik

Chańcza jest największym zbiornikiem wodnym w województwie Świętokrzyskim. Jest to zalew położony w pomiędzy delikatnymi, malowniczymi wzgórzami.
Zalew Chańcza © DaDasik

Artur i Edzio gotowi do plumkania ;) © DaDasik

nie ma wiele osób :), fajnie bo nie lubimy tłoku © DaDasik

Rozłożyliśmy się na plaży, troszkę poopalali i popływali. Woda cacy, ciepła i nawet czysta :).
Zgłoszone zostało zapotrzebowanie na toaletę..... hmmmm.....
Po oględzinach okolicy odnaleziony został toi toi :P.
W środku masakra! Zasrane wszystko, nawet ściany :/, a much więcej niż ustawa przewiduje.....
Tracąc cenną złotówkę na zasranego toja, poszliśmy do pobliskiego lasku.....
Kuźwa tu nie lepiej :/, widocznie inni też woleli to miejsce niż toja :/
Zasrane kilka arów łąki i lasu :P. Poświęciliśmy się, bo się już tak chciało.
W drodze na kocyk okazało się, że do mojego wodnego buta ze stonki przykleiło się gówno, którym później ubabrałem sobie spodenki :/
Zamiast się kapać, to przez 15 minut je prałem w jeziorze, bo tak waliły.... bleee :\
Ja pier....ole, co za zasrane chwile mojego życia.....
Zalew piękny, tylko występuje tu ten zasrany problem problem :P
Dobrze, że nie robiłem zdjęć.....
A tak to:
Można tu wypożyczyć różnego rodzaju sprzęty do pływania. Łódki, kajaki, rowery wodne, skutery, motorówki itp. Fajną atrakcją jest też pływanie na bananie ciągniętym przez motorówkę ;)
kajaki dwa © DaDasik

My z Paulą delikatnie..... Wzieliśmy sobie rowerek wodny :)
W KOŃCU JAKIEŚ PEDAŁOWANIE :D (bez głupich skojarzeń!)

Wiem, że co niektórzy będą nie zadowoleni, że na razie takie moje rowerowanie, ale cóż wybaczcie :P

ostatnie modły przed wodowaniem ;) © DaDasik

nasza turbo-wodna szosówka :) © DaDasik

dawno nie kręciłem pedała ;) © DaDasik

z rowerka :) © DaDasik

Dobra i godzina wodnego rowerowania :), nie oszczędzałem się i trochu gazowałem :), kilwater był na 10m ;)
są i nasi :) © DaDasik

Arturek oddaje skok :) © DaDasik

dwóch się opala, a baba kręci ;) © DaDasik

Długo my nie siedzieli, godzina normalnego pływania i opalania, godzina wodnego rowerowania i trochu czasu przy piwku :)
Usiedliśmy w jednym z plażowych barów. Edek zamówił sobie kiełbaskę z grilla i dwie kawy. My natomiast po piwku i burgery. Piwko, jak piwko cacy ;), ale na burgery czekaliśmy 25min, a Edek zamiast kiełbaski z grilla dostał kiełbaskę z patelni, która w środku była zamrożona. Zamówił dwie kawy, to dostał jedną.... druga przyszła po 30 minutach :/.
Oczywiście przez Edzia została zgłoszona reklamacja. Po kilku minutach dostał druga kiełbaskę, która wyglądała jakby ja koty dopadły i ta już była trochu spalona ;)
pifko :) © DaDasik

Czas wracać :/
Mogę to miejsce polecić każdemu, kto lubi wypoczywać i wodna zabawę! Są tu miejsca parkingowe, bary, restauracje, domki do wynajęcia, postoje dla campingów i camperów oraz pola namiotowe. Jest tu bardzo fajnie, a będzie lepiej jak ktoś poprawi sprawę żywienia i co za tym idzie wypróżniania się.
Miejmy nadzieję, że to tylko przypadki, a nie codzienność.....
most na Wiśle, Szcucin © DaDasik

W drodze powrotnej ustaliliśmy, że idziemy jeszcze dzisiaj na imprezkę.
Odwieźli nas do domku, dwie godzinki przerwy, prysznic, przebranie się i na browarka :)
miał być dancing, a wyszło techo-party ;) © DaDasik

Leczenie powypadkowe, część V

Sobota, 7 sierpnia 2010 · Komentarze(14)
Niestety, lecz znów nierowerowy wpis :/
Mam jednak nadzieję, że on was zainteresuje :)

Środa - 38 dni bez rowerowania.

Środa jak to środa, środek tygodnia i ciągle bez roweru :/. Pogoda była beznadziejna, mieliśmy zaplanowanego bilarda z koleżanką, lecz Madzia go odwołała.
Nudziło się nam, to wyskoczyliśmy do Mielca.
U rodziców trochę wakacji spędza mój 14 letni siostrzeniec Jarek, aka Młody :P
Młodemu też się w tym dniu nudziło. Obiecałem mu, że się z nim przejdę do Galerii Sportu na os. Lotników.
ścieżka przy Sienkiewicza © DaDasik

Galeria Sportu © DaDasik

Chciał sobie kupić buty, które upatrzył sobie na necie, jednak okazało się, że w galerii są one dużo droższe, więc oglądanie i mierzenie nie trwało długo.
Między czasie nabrała nas ochota na coś do jedzenia. Młody oczywiście to jest pochłaniacz wszystkiego co się nazywa pizza, więc wybór był oczywisty jaka jest dalsza kolej dnia ;)
Oczywiście po drodze kilka bubli myśli technicznej-budowlanej i kilka zabytków.
Nie ma to jak słupek na środku wjazdu-wyjazdu z przejazdu roweroweo
inżynier idiota, czy wykonawca? © DaDasik

czyli jednak to ścieżka? ..... wjedź sobie szosą :/ © DaDasik

burak © DaDasik

Willa "Cyganeczka" w remoncie © DaDasik

dwór zabudowy secesyjnej © DaDasik

Pomnij Wolności © DaDasik

w końcu odrestaurowali park za pomnikiem © DaDasik

Poszliśmy do "Dwóch Mostów", maja tam bardzo fajny klimat, kulturkę i pyszną pizze :). Młody pochłonął jedną dużą + colę, a my z Paulą po piwku i pizze party (58cm).
Młody wszamał w 10 minut, a my z ledwością kończyliśmy naszą, co nam się nie udało. Pizza była pyszna, więc poprosiliśmy o zapakowanie naszych resztek do pudełeczka, na wynos ;)
amciu ;) © DaDasik



Czartek - 39 dzień bez rowerowania :/

W czwartek nudy w domu i siedzenie przed kompem.


Piątek - 40 dzień bez rowerowania :/

Byliśmy w Mielcu naszą sunią. Ogólnie spacerki itp. Nudy jak cholera, u rodziców jest awaria i cały dzień niema neta :/. Jarka już szlag trafiał i prosił nas, żebyśmy zostali do ostatniego autobusu. Wróciliśmy zakładowym o 23.25
Pieska zostawiliśmy u rodziców do soboty.


Sobota - 41 dzień bez rowerowania :/

Kolega obudził mnie telefonem o 7 rano i zaproponował nam wyjazd do Tarnowa na kilka godzin. On chciał skoczyć do rodzinki i pomyślał o nas, że może mamy ochotę na spacer po Tarnowie. A wiedział jak lubimy spacerować :)
Wyjechaliśmy o 9:15 z Mielca i w Tarnowie byliśmy o 10.
Kocham to miasto, jest bardzo klimatyczne. W całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że jest to "Mały Kraków", tylko bez tego syfu i smogu w około.
Centrum i Starówkę Tarnowa znam dobrze. Miałem kiedyś dziewczynę z okolic Tarnowa. Była to wielka miłość (lecz Paulą jest ta największa i jedyna :D) i w Tarnowie my się bardzo często spotykali, ale nie o tym dziś piszemy :)
Znajomy wysadził nas pod Urzędem Miasta, skąd od razu ruszyliśmy w kierunku Wałowej.
ul. Wałowa, Tarnów © DaDasik

Spacer w okół całej Wałowej. Wałowa jest to droga w okół głównej części Starego Miasta. Mniej więcej w miejscu tej drogi przechodziły mury obronne Tarnowa, których pozostałości są obecne do dziś.
Nadmienię, że Tarnów jest to najcieplejsze miasto w Polsce. Mianowany jest Polską Stolicą Ciepła :), a bierze się to z najwyższych średnich rocznych temperatur tego miasta.
Tarnów uzyskał prawa miejskie 7 marca 1330 roku, nadał je wówczas panujący król Polski Władysław Łokietek.
Tarnów jest (nie wiem jak to powiedzieć) "stolicą" Dziecezji Tarnowskiej, do której należy również Mielec.
Katedra, Bazylika Mniejsza w Tarnowie © DaDasik

Z Wałowej oczywiście na tarnowski rynek. Piękne miejsce, choć jak dla mnie, to jest tam za mało zieleni i drzew.
Paula przed ratuszem, Tarnów © DaDasik

lowrider ;) © DaDasik

pozostałości murów obronnych © DaDasik

Przez Tarnów, nieopodal rynku płynie rzeczka zwana Wątok. Jest to urokliwy ciek wodny, brzy którym wybudowano niedawno mini bulwary. Jednak jak to w naszym kraju bywa zjady i wjazdy na te bulwary są wybudowane pod tak dużym nachyleniem, że osoby z dziećmi w wózkach, czy osoby na wózkach inwalidzkich mają duże problemy z wjazdem, bądź wyjazdem z bulwarów :/
Wątok © DaDasik

Idąc kawałek Wątokiem trafiamy na piękny, zabytkowy kościółek, Jest to Kościół na Burku pw Matki Bożej Szkaplerznej. Jest to zabytek klasy zerowej, konstrukcji całkowicie drewnianej. Kościółek jest z 1458r. Jest to jeden z najstarszych znanych kościołów w Małopolsce!
Pod kościółkiem "zaczepia" nas miła Pani, która tam siedziała i czytała książkę. Pani zaproponowała nam oprowadzenie po kościółku. Okazało się, że ta Pani jest przewodnikiem tegoż maleńkiego kościółka który ma niespełna 170m kwadratowych powierzchni :). Oczywiście nawiązała się ponad godzinna, wspaniała rozmowa uwieńczona pięknymi opowieściami i legendami związanymi z kościółkiem :D.
Otrzymaliśmy od Pani przewodnik mapy szlaków architektury drewnianej w Małopolsce, obrazki i foldery informacyjne Kościółka na Burku.
DZIĘKUJEMY PANI BARDZO SERDECZNIE :D Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy :)
Kościół na Burku pw Matki Bożej Szkaplerznej © DaDasik

Wracamy w kierunku rynku, chce Pauli jeszcze pokazać ul. Krakowską i iść do Parku Strzeleckiego.
W rynku..... Tarnów © DaDasik

Boczna kamienica muzeum, Tarnów, rynek © DaDasik

pozostałości synagogi © DaDasik

Pozostałości fortyfikacji obronnych, Tarnów © DaDasik

uschnięte drzewo na Krakowskiej © DaDasik

Ratusz w Tarnowie © DaDasik

Wróciliśmy jeszcze raz na rynek :)
Tym razem nabrała nas ochota na piwko, więc usiedliśmy w jednym z licznych tutaj ogródków piwnych :)
DaDasik i piwko ;) © DaDasik

Ritha też ;) © DaDasik

Dobra idziemy w końcu do Parku Strzeleckiego. Chce Pauli pokazać to miejsce, które również bardzo lubię. W między czasie, w drodze do parku .....
Paula szuka ochłody w fontannie © DaDasik

Tarnowski Teatr wciąż w remoncie © DaDasik

stojak na rower ;) © DaDasik

jak widać nie wszystkie kamienice są odnawiane :( © DaDasik

Fontanna w Parku Strzeleckim © DaDasik

W Parku Strzeleckim zauważyłem coś ciekawego, pojemniki z workami i koszem na psie kupki :). Normalnie muszę ten patent sprzedać w naszym urzędzie miasta! To jest świetne rozwiązanie se strony samorządu dla mieszkańców i w parku też, ani jednej q-pki ;), a piesków dużo!
Q-PA :D © DaDasik

W Parku zjedliśmy po pysznym gofrze z bitą śmietanką i czekoladą :).
Pychotki, że palce lizać ;)
na gofry ;) © DaDasik

W parku tym znajduje się mauzoleum Józefa Bema. Sarkofag z prochami generała znajduje się w powietrzu umieszczony na 6 kolumnach, po środku pięknego, sztucznego stawu.
Mauzoleum Bema w Parku Strzeleckim, Tarnów © DaDasik

Mauzoleum Bema, Tarnów © DaDasik

do poczytania © DaDasik


Tyle z wycieczki po Tarnowie. Skoczyliśmy jeszcze do Mac'a na żarełko i do domku. Jako, że pogoda była dzisiaj cacy, to postanowiliśmy z Paulą wyskoczyć jeszcze na basen, i tak musieliśmy jechać do Mielca po psa.

Dziś w celach leczniczych i relaksacyjnych, oprócz pływania i kąpieli perełkowej skusiłem się na bicze wodne :)
Oj trochu bolało, ale jestem Hardkorem :P
bicze wodne © DaDasik

bicze wodna 2 © DaDasik

z przodu też :) © DaDasik

koniec, bo plecy już pieką i bolą © DaDasik

na koniec relaks na kocyku ;) © DaDasik


Jak na razie to tyle ;)

Leczenie trwa, mam nadzieję, że już niedługo, bo cykoloza daje się we znaki!

Leczenie powypadkowe, część IV

Wtorek, 3 sierpnia 2010 · Komentarze(15)
Przygód z szanowną "mamusią" już nie będę opisywał..... I tak już wszyscy wiedzą jak ją lubię ;)

Poniedziałek

Wczoraj zacząłem załatwianie spraw w PZU. W końcu trzeba ruszyć Romusia, a musi go jeszcze obejrzeć likwidator z PZU.
Poszliśmy z Paulą do siedziby tej firmy i okazało się, że zlikwidowane zostały "okienka obsługi klienta". Teraz w PZU jest telefon, z którego dzwoni się do PZU, żeby zgłosić szkodę..... Coś takiego, to chyba tylko Polak może wymyślić :/
Moja frustracja odbiła się na niemiłej pani biurwie.
Oczywiście pan z infolinii PZU był bardzo miły. Załatwiłem sprawę i teraz czekam na rzeczoznawcę itp.
Ponoć na rozwiązanie sprawy i wypłatę pieniędzy mają 30 dni.
Przy okazji pospacerowaliśmy z Paulą po mieleckiej starówce, która to teraz w 30% jest rozkopana.
Kiedyś zrobię "historyczny wpis" Mielca, jednak dzisiaj wrzucę tylko trochę zdjęć, które zrobiłem wczoraj.
jedna z klimatycznych uliczek starówki © DaDasik

remont rynku rozpoczęty..... © DaDasik

północno-zachodnia pierzeja rynku © DaDasik

pod asfaltem był przedwojenny, granitowy bruk © DaDasik

południowo-wschodnia pierzeja rynku © DaDasik

Podczas remontów i usuwania PRL'owskich asfaltów i dróg znaleziono kilkadziesiąt żydowskich macew. Macewy te najprawdopodobniej pochodzą z mieleckiego cmentarza żydowskiego. Są to żydowskie tablice nagrobne. Hitlerowcy wykorzystywali je do brukowania dróg, chodników itp.
Obecnie wróciły one na mielecki cmentarz żydowski. Cmentarz jest z XIV w, choć niektórzy twierdzą, że z XVI w. Cmentarz jest zamknięty dla celów pogrzebowych.
Żydowskie macewy znalezione podczas remontów w rynku © DaDasik

biuro ;) © DaDasik

Łójczykówka, kamienica w rynku © DaDasik

remont ul. Mickiewicza © DaDasik

w jednej z bram..... © DaDasik

Remontowany jest rynek, ul. Mickiewicza i wkrótce ul. Legionów.
W końcu może jakoś to będzie wyglądać, koncepcja jest taka
Jeszcze kilka zabytków Starówki z wczorajszego spaceru.....
Dworek Suchorzewskich © DaDasik

remont Muzeum "Jadernówka", jest to muzeum fotograficzne, w dawnym atelier Augusta i Wiktora Jadernych © DaDasik

Poszliśmy jeszcze na zakupy do Tesco'ś i na busa do domu.
wiadukt wciąż w remoncie © DaDasik


Wieczorem zrobiliśmy sobie z Paulą małego grilla i oczywiście nie obyło się bez wielkiej chryi z sąsiadami.
Skurw.....iele, późnym wieczorem, złośliwie zryli nam pół sadu bizonem. Trzy krzewy porzeczek, trochę malin i młodą wiśnię szlag trafił :/
Przy okazji jakieś pół ara ziemniaków, które babka Pauli posadziła na naszym polu (kurde, ale to rolniczo zabrzmiało)
Także pół nocy siedziałem z Paulą i pilnowałem działki :/
Pijaki się stawiali i rzucali do nas. Normalnie sceny niczym z serii "Samych Swoich". Skończyło się tym, że dopiero spieprzyli jak stanąłem w sadzie z moim sportowym karabinkiem pneumatycznym.
Na drugi raz się nie pierdzielę, tylko wzywam policję..... :/

Wtorek

Po nerwach z sąsiadami trzeba by się rozerwać. Pasuje połączyć miłe z pożytecznym, więc wybraliśmy się na odkryte baseny w Mielcu.
Pasuje już coś mocniej ćwiczyć mój lewy bok, a pływanie w tej chwili to najlepsze rozwiązanie.
Pogoda cacy, słoneczko świeci, cieplutko i jakoś po wczorajszym humory wracają :)
Pojechaliśmy późno, bo około 16 ale wtedy woda cieplutka, a ludzi tez mniej i wstęp za połowę ;)
fajnie, mało ludzi dziś było :) © DaDasik

Paula już nas rozłożyła ;) © DaDasik

baseny w Mielcu © DaDasik

basen, pełnowymiarowy © DaDasik

brodzik dla dzieci © DaDasik

W tym roku powiększyli mielecki kompleks basenów. Wybudowano dwie nowe niecki rekreacyjne, zrobiono nowe boiska go gry w piłkę plażową oraz nowe zjeżdżalnie.
nowa niecka i zjeżdżalnie, zrobiona w tym roku © DaDasik

nowa niecka © DaDasik

zakątek realksu © DaDasik

nowe zjeżdżalnie © DaDasik

boiska © DaDasik

Oczywiście popływałem sobie na pełnowymiarowym. Super, mało ludzi, a dzieciarnia na nowych nieckach :)
Żebro prawie nic nie bolało, a jedyny ból jaki czułem to ból mięśniowy.
Zrobiłem powolutku kilkanaście szerokości, żeby się nie przemęczać.
Od czasu do czasu na kocyk :)
:) © DaDasik

basenowy plac zabaw © DaDasik

dla dzieciaków © DaDasik

Zaczęły nadciągać chmury, błyskało się i zrobiło się chłodniej, więc na koniec piętnaście minut w kąpieli perełkowej.... dla relaksu i leczniczo ;)
dla relaksu i zdrowia © DaDasik

hmmmmmm..... zioberku od razu lepiej ;) © DaDasik

Zaczynało się robić groźnie. Uciekliśmy do moich rodziców, którzy mieszkają przy basenie..... Dobrze miałem :)
Oczywiście u nich została nasza sunia...... Rozlało się na potęgę :/
znów deszcz :/ © DaDasik

Leje i leje i leje i leje..... kurcze, niema jak iść do autobusu, więc wróciliśmy taksówką.....

Następne części leczenia za kilka dni :P

A tak na marginesie, jeszcze nie skończyli, a już się szczycą nowym kawałkiem ścieżki rowerowej.....
To akurat jest ładny asfalcik, ale reszta to zasrana kostka i to często fazowana :/

Archiwum

do góry