Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2011

Dystans całkowity:58.67 km (w terenie 5.83 km; 9.94%)
Czas w ruchu:02:29
Średnia prędkość:23.63 km/h
Maksymalna prędkość:41.00 km/h
Suma podjazdów:20 m
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:19.56 km i 0h 49m
Więcej statystyk

Odwiedzić Samoloty

Sobota, 30 lipca 2011 · Komentarze(12)
Kategoria 0-25km
___________________________________________

Dzisiaj cały dzień lało ;[

Siedzenie w domu przed tv i wpierdzielanie biszkoptów ;]

Jednak cos około 19 przestało padać, choć przez niebo przewalały się ciężkie i ciemne chmurzyska.
Ok. 22 nabrało mnie na rower :). Paula nie chciała jechać, więc pojechałem sam.

Znów dylemat gdzie jechać.... Pomyślałęm, że pokręcę się po mieście i odwiedzę samoloty pomniki, którymi to ostatnio przyozdabiają Mielec :).



___________________________________________

Najpierw pojechalłem na tereny rekreacyjne MOSiR.
Stoi tam pomnik TS-11 Iskra, konstrukcji Tadeusza Sołtyka. Produkowana w Mielcu. Było to pierwsze, rodzime, mieleckie odrzutowe dziecko produkowane seryjnie.
Na samolocie tym ustanowiono kilka rekordów świata. Na wystawie w Paryżu Iskra została ogłoszona najładniejszym samolotem w swojej klasie.

TS-11 Iskra © DaDasik


Następnie skierowaliśmy się na os. Kazimierza Wielkiego a raczej jego granicę z os. Warneńczyka.
Stoi tam pomnik I-22 M-93K Iryda.
Mieleckie Dziecko
Samolot produkcji i konstrukcji PZL Mielec i Instytutu Lotnictwa w Warszawie.
Iryda na początku nosiła nazwę Iskra 2. Miała ona być następczynią wysłużonych Iskier.
Górnopłat odrzutowy z dwoma silnikami sprawował się świetnie. Coraz to nowsze prototypy posiadały lepsze osiągi i parametry lotne. Niestety, ale przekształcenia polityczne lat 90’tych, machlojki i niezrozumiałe decyzje wojskowe jak i polityków definitywnie zakończyły program Irydy. Ostatnia wersja jaką wyprodukowano oznaczona była jako Iryda M-96K.
Dzisiaj samoloty te można jedynie podziwiać na cokołach i w muzeach.
Zdjęcie robiłem z dalsza, ponieważ całe rondo i okoliczne chodniki i ścieżki rozkopane.

I-22 Iryda M-93K © DaDasik


Miałem jeszcze pojechać pod pomnik samolotu AN-2 Antonov, ale zaczęło kropić i kurcze zaczął mnie boleć ząb. Jako, że nienawidzę bólu zęba, to postanowiłem zakończyć trip, na krótkiej wycieczce :)

W sumie to tempo pozwala mi podpisać, że to w sumie był krótki trening ;]
Choć średnią na naszych ścieżkach ciężko uzyskać fajną bez rozpierniczenia roweru na dziurze, krawężniku czy przejeździe.
Dzisiaj na dodatek ślisko, wszystko mokre, wszędzie woda.

Wieczorne rozkręcenie kości

Piątek, 29 lipca 2011 · Komentarze(16)
Kategoria 0-25km
____________________________________________

Oj znów miałem kolejną dłuższą przerwę.

Szczerze mówiąc to po prostu nie chciało mi się jeździć. Czasowo rower mi obrzydł.
Pogoda w ogóle nie dopisywała, ciągle deszcze i burze, a jak nie padało to wiało jak cholera.
Jedyny plus tej pogody był taki, ze po cichu liczyłem, że zmyje gdzieś tam moja teściowiznę :P.
Do mojego nierowerowania przyczynili się też ludzie. Nasza dziwne społeczeństwo, jak i też trochę problemów dni codziennych oraz problemów zdrowotnych.

Dodatkowo rozleciała mi się pompka a lenistwo nie chciało zabrać tyłka do sklepu po zakup nowej :P.

W sumie to ta przerwa była celowa.... Jazda rowerem stała się nałogiem, przymusem i walką ze samym sobą. Rekreacji to już w niej nie wiele było.

Ale wszystko co ma przerwę, to potem lepiej smakuje :).

Teraz zmobilizowali mnie znajomi, których zapoznałem przez neta również dzięki BS :).

Planujemy razem wyjazd na Roztocze a tam śmiganie rowerkami :).
W planach mamy kilka takich wypadów, ale najczęściej będą one jednodniowe, gdyż Paula nie ma jak wziąć urlopu.

Cóż.... dobre i tyle. Szykujemy z Tandemami kilka wyjazdów. Mamy z Paulą nadzieję, że będzie fajnie :).

_________________________________________

Dzisiaj cały dzień się mordowałem z rozwalona pompką. Taśma patexa czyni cuda ;]
Wcześniej mordowałem się z czyszczeniem napędu, na którym była skała utworzona ze smaru, błota, piachu i rdzy :P
Potem rozebrałem NEXa, wyczyściłem na cacy i przesmarowałem. Śmiga porządnie. Po 1500km nie widzę różnicy w pracy amora. Chodzi jak nówka, choć już trochę podrapany itp. ;]

Rowerek zrobiony :)
Więc wybraliśmy się na małą przejażdżkę :)



Takie wieczorne kręcenie .... Coś na rozruszanie kości po długiej przerwie od rowerowania.

Pojechaliśmy na Starówkę, popatrzeć co tam się w rynku dzieje.... Rynek jak zwykle, dalej rozkopany.

Rynek Starego Mielca © DaDasik


Z rynku pojechaliśmy zobaczyć jak idą prace nad budową kolejnej pseudo ścieżki, tym razem wzdłuż ul. Legionów.

Oczywiście ścieżka jeszcze nie dokończona, a siusiaki już na niej parkują.

Ot tak sobie na ścieżce stoję ..... © DaDasik


Telefon do SM myślę, że załatwił sprawę.

Pojechaliśmy na Al. Jana Pawła, potem ścieżką wzdłuż ul Sienkiewicza, na „korty”, następnie ścieżką wzdłuż ul. Padukuły na Strefę, potem na Smoczkę, krótki powrót do Strefy i ścieżką wzdłuż Al. Kwiatkowskiego do domciu :)

Romek pod Aurą © DaDasik


Wycieczka króciutka, ale miła.... Oj jak miło sobie wskoczyć na rowerek :). Teraz lepiej smakuje :).

Black Hawk Down

Poniedziałek, 11 lipca 2011 · Komentarze(17)
Kategoria 25-50km
________________________


Witam was moi kochani :D

Kurcze, dawno mnie tu nie było i nie robiłem wpisu.... W sumie to już ponad 2 tygodnie.
Na taki wynik złożyło się dużo spraw. Nie wszystkie były miłe.

W skrócie się wytłumaczę.....

Najpierw, to padało, padało, padało i jeszcze raz padało.... Ponad tydzień tak łało, że nawet nasza sunia nie chciała wychodzić z domu.
Potem pasożyt się oznajmił, że przyjeżdża do swojego gniazda. Więc trzeba było zwieźć resztę naszych rzeczy, żeby szanowna „mamusia”, (cholera, żmija jedna), nam tych rzeczy nie poroznosiła i nie rozpierdzieliła, bo to do wszystkiego jest zdolne.
Trzy dni zwoziliśmy te wszystkie nasze graty. Włącznie z całym moim sprzętem rehabilitacyjnym.

Znów pogoda się popsuła.... Jak na złość... Lało, burze, a jak świeciło słońce, to Paula miała drugą zmianę i na dodatek strasznie wiało.
Gdy już było fajnie, to dostałem jakiejś grypy żołądkowej i kulka dni „kupowałem” ;]

Na koniec nasiliły mi się bóle głowy, do tego stopnia, że kilka razy prawie omdlałem i wymiotowałem. Nie powiem, gdyż trochę mnie to zmartwiło.
Nie jest to ból zatokowy, a raczej pulsujący i związany z moim ciśnieniem, które to lubi mi skakać dosyć wysoko. Kilka dni przeleżałem.
Poszedłem do lekarza, ale jak na razie to muszę porobić konsultacje neurologiczne, okulistyczne i ortopedyczne.... Wiadomo jak to na NFZ’ecie jest, trzeba czekać do 3-4 miesięcy na wizytę.
Sporo spacerowaliśmy, ale niestety na rower jakoś nie miałem siły.

W sobotę było piękna pogoda.... Mieliśmy już iść na rowerki jak zadzwonił Artur, czy jedziemy z nim autem nad wodę do Otałęży. Wybraliśmy wodę :)



Niedziela znowu wyglądała tak :( :



********************************************************

Dzisiaj korzystając z tego, że dobrze się czułem, a pogoda dopisała postanowiliśmy skoczyć na rowerki :D





Już pod blokiem się wkurzyłem.... Rozpierdzieliła się pompka, ale dobrze, że udało się podpompować :).
Miała 11 lat, więc miała już prawo odejść na emeryturę :) Ale co mogę przyznać, że świetnie się sprawowała... Przejeździła tysiące kilometrów.... Do samego końca chodziła na cacy :)

Jak że nie wiadomo było gdzie jechać ..... Jak zwykle ...... To pojechaliśmy przed siebie... Na początek do lasu.

Jedziemy przez las © DaDasik


Pojechaliśmy poniemiecką drogą Lager Mielec – Lager Dęba, do Marakanów. Jest to taka polana leśna, są na niej zadaszenia, ławki, paleniska itp.... Można tam palić grille, ogniska i robić imprezy, ale wcześniej trzeba to uzgodnić z nadleśnictwem.
Tu nie robiłem zdjęć, gdyż komary tu cięły jak po.... głupie ;]
Pojechaliśmy na mostek na Zarówieńskim Kanałem.

Mostek nad Zarówieńskim Kanałem © DaDasik

Paula na mostku i jej odwrócone pupciowe serduszko ;] © DaDasik


Wróciliśmy na ścieżkę rowerową wzdłuż Partyzantów i następnie znów jak na Stawy Cyranowskie.

Zbiornik rybny.... Osuszany © DaDasik


Między czasie latał sobie nad nami Black Hawk, które u nas w Mielcu produkują. Robią je w wersji S-70i.

Black Hawk © DaDasik

S-70i w locie © DaDasik


Pojechaliśmy na inną, leśną polanę. Bardzo podobną jak Marakany, ta natomiast jest Na Szydłowcu.

W miejscu tym, o ile dobrze się orientuje, była bocznica niemieckiej kolejki wąskotorowej.
Teraz są wiaty, paleniska, ławki itp.... Fajne miejsce.

Polana Na Szydłowcu © DaDasik


My byliśmy już tak uwaleni błotem... Ale to nic.... Lubimy to...
Paula złapała bakcyla jeżdżenia po błocie z dużą prędkością.... Sama wpierniczała się w kałuże :D .... Radocha konkretna :)
trochę błotka :) © DaDasik


Jak pisałem w miejscu tym przechodziła kolejka wąskotorowa.... Kierowała się tędy na Torfowiska w Woli Chorzelowskiej.

Tędy przechodziła kolejka wąskotorowa © DaDasik


My pojechaliśmy w kierunku Mielca, ale Paula stwierdziła że ma niedosyt i żebyśmy wykręcili kółko przez Ławnicę i Chorzelów.
Więc jedziemy :)

Zboża w Ławnicy © DaDasik


Kaplica cmentarna w Chorzelowie © DaDasik


Gdy wracaliśmy przez Chorzelów, to na wysokości lotniska w pięknym zawisie, tuz nad ziemią, wspaniale prezentował się Black Hawk :).

Black Hawk na EPML © DaDasik


Zrobiłem zdjęcie, I rura!!
Jedziemy na lotnisko ustrzelić fotki Hawka!!

Dojechaliśmy w kilka minut..... Niestety, ale śmigłowiec za ten czas już wylądował..... Jak podpatrywaliśmy go, to już kołował do hangaru w lesie :(.

Zrobiłem sobie zdjęcie mieleckiej wieży lotniskowej. PZL Cargo.

Wieża EPLM, PZL Cargo © DaDasik


Wróciliśmy przez strefę I następnie ścieżkami rowerowymi.
Oczywiście nie obyło się bez kłótni.

Kolejny idiota egoista wpierniczył się swoim blachosmrodem na ścieżkę rowerową wzdłuż Jagielończyka, na wysokości Spółdzielczej.
Pewnie skończyło by się zrobieniem zdjęcia i odesłaniem na KP, ale sqrwiel otworzył mi drzwi przed kołami.... Oczywiście nie wyhamowałem i urwałem mu lusterko i przerysowałem ów drzwi.

Oczywiście wielka chryja.... Operdzieliłem gościa, że to ścieżka rowerowa, ale on swoje itp.... Że kuchenkę przywiózł i już.... Zadzwoniłem po SM i dopiero gościa uspokoiło, jak zacząłem mu i jego auto robić zdjęcia.... Wtedy przeparkował 7 metrów dalej, na miejsce parkingowe.

Kolejny siusiak © DaDasik


Wycieczka była super, poza tym idiotą, co mi na koniec ciśnienie podniósł...

Super.... Jak tylko zdrówko pozwoli, to będę jeździć :)

Archiwum

do góry